shuggie-bain-autor-douglas-stuart-wydawnictwo-poznańskie-książka-literatury-pięknej

Shuggie Bain MIĘKKA OPRAWA

Autor: Douglas Stuart

Przekład: Krzysztof Cieślik

Dane podstawowe

  • Data premiery: 2021-06-16
  • Oprawa: miękka
  • ISBN: 9788366839113
Cena:
40,41 zł 44,90 zł
Produkt niedostępny
Produkt dostępny

Opis książki Shuggie Bain MIĘKKA OPRAWA

Najgłośniejszy światowy debiut literacki ostatnich lat.
Powieść o granicach miłości, która rozbudza uczucia i zostaje w człowieku na zawsze.
Agnes Bain od zawsze oczekiwała od życia czegoś więcej. Marzyła o domu, o życiu na własny rachunek, w którym za wszystko płaciłaby z góry. Kiedy jej uganiający się za spódniczkami mąż postanawia, że ma jej dość, kobieta i trójka jej dzieci zostaje uwięzionych w górniczym mieście, przetrzebionym przez reformy Margaret Thatcher. Agnes coraz częściej szuka ratunku w alkoholu i wkrótce to na dzieciach spocznie obowiązek uratowania matki. Okazuje się to niemożliwe i jedno po drugim bliscy ją opuszczają, aż zostaje tylko on, Shuggie.
Jej najmłodszy syn wierzy w matkę jak nikt i walczy o nią do końca. Przy tym jednak sam zmaga się z problemami. Wszyscy wokół zgadzają się bowiem, że Shuggie „do normalnych nie należy”, mimo iż chłopak stara się z całych sił. Agnes chce mu pomóc, ale uzależnienie przyćmiewa w jej życiu wszystko, łącznie z ukochanym synem.
Nominowana do wszystkich najważniejszych nagród literackich – w tym do Nagrody Bookera i National Book Award – łamiąca serce opowieść o uzależnieniu, seksualności i miłości, przywołująca na myśl dzieła Édouarda Louisa, Alana Hollinghursta czy Hanyi Yanagihary.

Książka pozostawia czytelnika w strzępach i niedowierzaniu: życie może i jest krótkie, ale ciągnie się całą wieczność.

NEW YORK TIMES

Debiut, który czyta się jak arcydzieło. Powieść ukazuje perspektywę dziecka i jego bezradnej, beznadziejnej miłości wobec złamanego życiem rodzica.

WASHINGTON POST

Łamiąca serce historia, miejscami niełatwa, a przy tym podnosząca na duchu.
Najlepszy debiut, jaki czytałem od wielu lat.

KARL OVE KNAUSGÅRD

Robiąca ogromne wrażenie opowieść o bliskości, rodzinie i miłości.

ELLE

Przepiękna.

GRAHAM NORTON

Bezlitosna i wstrząsająca opowieść. Nie mogłam się oderwać.

JOANNA BATOR

Powieść rozdzierająca i wybitna.

SYLWIA CHUTNIK

Dotkliwa powieść o niewyobrażalnej samotności.

IGNACY KARPOWICZ

Porwie was i nie wypuści, dopóki nie dotrzecie do ostatniej kropki.

DOMINIKA SŁOWIK

Shuggie Bain chwyta za gardło, ukazując niemoc dziecka, które chciałoby ocalić najbliższą mu osobę.

MICHAŁ NOGAŚ

Ostatnio czułam się tak winna chyba czytając Emila Zolę. Gdy skończyłam, obudziłam się rano w panice próbując namacać książkę w pościeli… „gdzie oni są, co robią…co naodwalali, kiedy spałam??” Było to silne poczucie, że czytając jakoś jeszcze te wszystkie nieszczęścia kontroluję, ale co robią bohaterowie, kiedy ich z oka spuścić… Kto za to wszystko zapłaci, kto posprząta rzygi. Moralne inferno. No i obłędne tłumaczenie Krzysztofa Cieślika, który poprzekładał wszystkie odcienie glasgowszczyzny na jakiś taki polski z piekła rodem… frankensztajn poskręcany z błędów i wypaczeń, regionalizmów i półsłówek-półgębków, generalnie nie istnieje taki język w rzeczywistości, a z drugiej strony jest tak upiornie prawdziwy i naturalny, jakby to się działo na odległość ramienia.

DOROTA MASŁOWSKA

O autorze

Dane szczegółowe

Data premiery: 2021-06-16
Oprawa: miękka
ISBN: 9788366839113

Opinie o książce Shuggie Bain MIĘKKA OPRAWA, Douglas Stuart

5

vbookv

13.03.2023

Żadne słowa nie są w stanie wyrazić, jak piękna w całym tym brudzie i okrucieństwie była ta książka. Historia kobiety pogrążonej
w nałogu alkoholowym, zrujnowanej, przekreślonej. Kobiety, która jest w stanie zrobić wszystko za kilka puszek piwa. Kobiety, która stopniowo traci wszystkich najbliższych. Przy której zostaje najmłodszy, dziewięcioletni syn. Syn, który właśnie teraz potrzebuje jej najbardziej, ale nie dostaje od niej nic, za to sam daje jej bardzo dużo. Młody Shuggie jest w stanie dla matki zrobić wszystko; pilnuje jej dniami i nocami, by ta nie piła alkoholu, a gdy już go wypije - by nie chciała popełnić samobójstwa. Chłopiec nie chodzi do szkoły, by być przy niej, zajmować jej dzień codzienny, lub by stać w kolejce po zasiłek - jedyne źródło na utrzymanie rodzinny, które i tak w całości zostaje zamienione na alkohol. Chłopiec żyje w brudzie, biedzie, głodzie. Stale wyśmiewany jest przez rówieśników z podwórka, bo tak ciężko mu odkryć i poznać samego siebie. Niesamowicie trudna do przełknięcia jest ta książka, co chwilę trzeba się zatrzymywać, by wziąć głębszy oddech, by zderzyć się z tym ogromem niesprawiedliwości i cierpienia. Postacie Shuggiego i jego matki są przepełnione żałością i smutkiem, czytanie o nich sprawiało mi dogłębny, wiercący w brzuchu ból. Płakałam, wzruszałam się. Ani na moment nie mogłam przestać myśleć o tej książce. I wiem, że teraz po jej zakończeniu, długo nie przestanę. Autor spisywał tę historię przez 10 lat, ta historia związana jest z jego osobistymi przeżyciami.
4

zaczytana_olcia

06.09.2022

Wiedziałam, że “Shuggie Bain” nie będzie lekturą łatwą. Nie spodziewałam się natomiast, że po zamknięciu książki będę zmęczona tym, że
znajduje się ona w moim otoczeniu. Smutek i refleksja, jaka płynie z historii Shuggiego Baina, nie zaskoczyły mnie mocno, bo już sam opis gwarantował brak nadziei i że mózg czytelnika będzie w stanie totalnej destrukcji. Ciężko mi natomiast było przyzwyczaić się do stylu, w jakim ta historia została opisana. Chociaż to mogła być również kwestia tłumaczenia, jak i małej czcionki w wydaniu. Musiałam robić sobie przerwy, bo oczy zwyczajnie mi wysiadały, a i dla wyobraźni każde kilka chwil przerwy było niczym lekarstwo. Jednocześnie wiem, jak dobre jest polskie tłumaczenie, które świetnie oddało wszelkie gwary, powiedzonka, styl mówienia mieszkańców Glasgow. Historia tytułowego bohatera jest porażająco realistyczna. Chłopak, którego jedynymi zmartwieniami powinny być pierwsze zauroczenia i ewentualnie zniszczony rower po wycieczce z kolegami, musi stać się dorosłym i uratować swoją matkę. Agnes zdecydowanie nie potrafi dojrzeć, jak wiele szkody wyrządza i sobie, i swojemu otoczeniu, każdego dnia uzależniając się od alkoholu coraz bardziej. “Shuggie Bain” jest historią spadania na absolutne dno. Historią, która nie przyniesie ukojenia. Bo czytelnik podskórnie czuje, że to się nie uda. Że tu nie będzie happy endu.
5

Magda

21.06.2022

"Shuggie Bain" to lektura, od której ciężko się oderwać, szybko wciąga do świata bohaterów, chociaż to jest nie za piękny
świat. Zachwycają detale, stroje, tło obyczajowe, opowieść jest pełna trafiających do wyobraźni szczegółów, filmowa (co dla mnie jest zaletą). Pomijając szorstki urok samej historii i i barwne postacie bohaterów (zarówno pierwszo - jak i drugoplanowych), porywająca dla mnie okazała się warstwa języka. Chciałabym pogratulować tłumaczowi - wspaniała praca, językowe mistrzostwo wyobraźni, wrażliwości i stylu. Plusa daję także za świetna okładkę.
5

Alicja

17.05.2022

Krótkie życie Shuggie’go Bain’a już od samego początku naznaczone było niepokojem i rozczarowaniem. Nieobecna matka alkoholiczka, rozpadająca się rodzina, zaduch
i żar robotniczego Glasgow stawały na jego drodze niczym zwaliste przeszkody, czasem wydające się nie do pokonania. Lecz taki był właśnie początek Shuggie’go Bain’a. Douglas Stuart nie tylko przedstawia realia życia zmarginalizowanej części amerykańskiego społeczeństwa lat 80, ale także oddaje portrety psychologiczne tak wielu skrajnych bohaterów – uciekającego ojca, toksycznej matki, wreszcie – jedynej przyjaciółki- oraz buduje akcję powieści w taki pełen napięcia sposób, że po odłożeniu jej na półkę czytelnik ma poczucie zmęczenia, ulgi i niedosytu, brudu i przebijającego się gdzie niegdzie wymodlonego piękna. Kunszt autora ukazuje się w pojedynczych scenach – dialogach, spojrzeniach zawsze przenikliwych oczu ciekawskich sąsiadek, kurzu osiadającym na betonowych osiedlach, zamglonym wzroku matki. Chciałoby się napisać: we wszystkich tych subtelnościach, ale rzeczy subtelnych raczej nie ma co szukać w tej książce. Stuart od samego początku nie miał zamiaru odmalowywać przed czytelnikami pięknego niedotykalnego obrazu, który składał by się ze słów kluczy takich , jak: Rodzina, Przyjaźń, Wartości, Dom. Raczej bawi się nimi nadając im zupełnie inne znaczenie i formę. I tak Rodzina zmienia się w Samotność, Przyjaźń w Oszustwo zaprawione czymś niebezpiecznym, Wartości w Zdeprawowanie, Dom – w Alkohol. Kiedy w trakcie czytania powieści Stuarta myślisz, że nic gorszego nie może już przytrafić się młodemu Shuggie’mu, granice ludzkiej podłości po raz kolejny zostają przekroczone. Jednak czy warto czytać o serii nieszczęść dotykających całą rodzinę z bezbronnym dzieckiem na czele? Odpowiedź: ,,oczywiście!” byłaby w tym przypadku niewybaczalnym niedopowiedzeniem. Fakt, że autor zawarł w powieści własne doświadczenia jedynie potęguje ciekawość. Uważam, że warto poświęcić czas na poznanie historii Shuggie’go Bain’a, ponieważ jest to bardzo obrazowy opis często pomijanego fragmentu historii, a sam główny bohater to postać, w której niejeden czytelnik odnajdzie choć cząstkę samego siebie. Poza tym rozpoczynając lekturę nie sposób przerwać i odłożyć ją na półkę nie poznawszy dalszych losów młodego chłopca, który w brutalny sposób musiał nauczyć się żyć w świecie, którego większość z nas (na szczęście) nie zaznała. Lecz mimo wszystko Shuggie wciąż pokazuje, że warto walczyć. Czasami by przetrwać a czasami by znaleźć się w miejscu, o którym wszyscy mówili, że nie sposób tam dotrzeć.
5

Alicja

17.05.2022

Krótkie życie Shuggie’go Bain’a już od samego początku naznaczone było niepokojem i rozczarowaniem. Nieobecna matka alkoholiczka, rozpadająca się rodzina, zaduch
i żar robotniczego Glasgow stawały na jego drodze niczym zwaliste przeszkody, czasem wydające się nie do pokonania. Lecz taki był właśnie początek Shuggie’go Bain’a. Douglas Stuart nie tylko przedstawia realia życia zmarginalizowanej części amerykańskiego społeczeństwa lat 80, ale także oddaje portrety psychologiczne tak wielu skrajnych bohaterów – uciekającego ojca, toksycznej matki, wreszcie – jedynej przyjaciółki- oraz buduje akcję powieści w taki pełen napięcia sposób, że po odłożeniu jej na półkę czytelnik ma poczucie zmęczenia, ulgi i niedosytu, brudu i przebijającego się gdzie niegdzie wymodlonego piękna. Kunszt autora ukazuje się w pojedynczych scenach – dialogach, spojrzeniach zawsze przenikliwych oczu ciekawskich sąsiadek, kurzu osiadającym na betonowych osiedlach, zamglonym wzroku matki. Chciałoby się napisać: we wszystkich tych subtelnościach, ale rzeczy subtelnych raczej nie ma co szukać w tej książce. Stuart od samego początku nie miał zamiaru odmalowywać przed czytelnikami pięknego niedotykalnego obrazu, który składał by się ze słów kluczy takich , jak: Rodzina, Przyjaźń, Wartości, Dom. Raczej bawi się nimi nadając im zupełnie inne znaczenie i formę. I tak Rodzina zmienia się w Samotność, Przyjaźń w Oszustwo zaprawione czymś niebezpiecznym, Wartości w Zdeprawowanie, Dom – w Alkohol. Kiedy w trakcie czytania powieści Stuarta myślisz, że nic gorszego nie może już przytrafić się młodemu Shuggie’mu, granice ludzkiej podłości po raz kolejny zostają przekroczone. Jednak czy warto czytać o serii nieszczęść dotykających całą rodzinę z bezbronnym dzieckiem na czele? Odpowiedź: ,,oczywiście!” byłaby w tym przypadku niewybaczalnym niedopowiedzeniem. Fakt, że autor zawarł w powieści własne doświadczenia jedynie potęguje ciekawość. Uważam, że warto poświęcić czas na poznanie historii Shuggie’go Bain’a, ponieważ jest to bardzo obrazowy opis często pomijanego fragmentu historii, a sam główny bohater to postać, w której niejeden czytelnik odnajdzie choć cząstkę samego siebie. Poza tym rozpoczynając lekturę nie sposób przerwać i odłożyć ją na półkę nie poznawszy dalszych losów młodego chłopca, który w brutalny sposób musiał nauczyć się żyć w świecie, którego większość z nas (na szczęście) nie zaznała. Lecz mimo wszystko Shuggie wciąż pokazuje, że warto walczyć. Czasami by przetrwać a czasami by znaleźć się w miejscu, o którym wszyscy mówili, że nie sposób tam dotrzeć.
5

double.bookspresso

14.05.2022

LAWINA EMOCJI BEZ HAPPY ENDU „Shuggie Bain” Douglasa Stuarta jest laureatem Nagrody Bookera za rok 2020 i powieścią, która powoduje lawinę
refleksji nie tylko w odniesieniu do opowiedzianej historii, ale też współczesnej literatury w ogóle. Zgodnie z zapowiedziami na okładce polskiego wydania ma to być lektura bezlitosna, wstrząsająca i rozdzierająca. I rzeczywiście jest: przepełniona emocjami, momentami druzgocząca i zatrważająca. A przede wszystkim dojmująco SMUTNA. Czytelnik odnosi wrażenie, że człowiek jest całkowicie zdefiniowany przez swoje pochodzenie; nie ma drogi ucieczki, a ci, których kochamy, często ciągną nas w dół. Proces powolnego wyniszczenia osób uzależnionych, a także osób uzależnionych od nich, jest nieodwracalny, opisany jako wieczny stygmat, zgniłe jajo, „gorący ziemniak”, jak całą tę sytuację nazywa tytułowy bohater, Shuggie Bain. Hugh (Shuggie) jest najmłodszym synem Agnes Bain, wrażliwym chłopcem wychowującym się wraz z rodzeństwem, Catherine i Leekiem, w różnych miejsach i na różnych etapach… nałogu alkoholowego matki. Pomimo imienia Shuggiego na okładce pierwszoplanową postacią jest Agnes, a właściwie jej uzależnienie, jego niszczycielska moc, przyczyny i skutki oraz wpływ na otoczenie. Na szczególne wyróżnienie w powieści zasługują kreacje postaci, od członków rodziny Bain po przypadkowych mieszkańców Pithead. Wszyscy są żywi, niezwykle plastyczni. Podczas lektury automatycznie wsiąka się w ten szary, brudny świat robotniczego Glasgow i okolic. Opisy są tak szczegółowe i emocjonalne, że prawie nie trzeba sobie wyobrażać Agnes, Shuggiego, Leeka czy Shuga: oni po prostu są, napisani, kompletni. Drugim wyjątkowym elementem (i jednocześnie ogromnym wyzwaniem dla tłumacza) jest użycie przez autora różnorodnego języka, a właściwie wielu języków w zależności od kontekstu i otoczenia: górnicze osiedle, blokowisko, mowa wyuczona itd. W polskim wydaniu jest to bardzo dobrze widoczne. Powieść jest przytłaczająca, wrażliwy czytelnik z pewnością odczuje jej ciężar, a niejeden sam poczuje się zamroczony. „Shuggie Bain” jest przede wszystkim dla osób, które doceniają silne emocje we współczesnej literaturze pięknej. Proza dziś najwyraźniej nie lubi happy endów. Skończyła się era american dream i love story, a czytelnik częściej odnajduje siebie w bohaterach samotnych, zagubionych, walczących. Ale na szczęście historia, literatury również, kołem się toczy.
5

double.bookspresso

14.05.2022

LAWINA EMOCJI BEZ HAPPY ENDU „Shuggie Bain” Douglasa Stuarta jest laureatem Nagrody Bookera za rok 2020 i powieścią, która powoduje lawinę
refleksji nie tylko w odniesieniu do opowiedzianej historii, ale też współczesnej literatury w ogóle. Zgodnie z zapowiedziami na okładce polskiego wydania ma to być lektura bezlitosna, wstrząsająca i rozdzierająca. I rzeczywiście jest: przepełniona emocjami, momentami druzgocząca i zatrważająca. A przede wszystkim dojmująco SMUTNA. Czytelnik odnosi wrażenie, że człowiek jest całkowicie zdefiniowany przez swoje pochodzenie; nie ma drogi ucieczki, a ci, których kochamy, często ciągną nas w dół. Proces powolnego wyniszczenia osób uzależnionych, a także osób uzależnionych od nich, jest nieodwracalny, opisany jako wieczny stygmat, zgniłe jajo, „gorący ziemniak”, jak całą tę sytuację nazywa tytułowy bohater, Shuggie Bain. Hugh (Shuggie) jest najmłodszym synem Agnes Bain, wrażliwym chłopcem wychowującym się wraz z rodzeństwem, Catherine i Leekiem, w różnych miejsach i na różnych etapach… nałogu alkoholowego matki. Pomimo imienia Shuggiego na okładce pierwszoplanową postacią jest Agnes, a właściwie jej uzależnienie, jego niszczycielska moc, przyczyny i skutki oraz wpływ na otoczenie. Na szczególne wyróżnienie w powieści zasługują kreacje postaci, od członków rodziny Bain po przypadkowych mieszkańców Pithead. Wszyscy są żywi, niezwykle plastyczni. Podczas lektury automatycznie wsiąka się w ten szary, brudny świat robotniczego Glasgow i okolic. Opisy są tak szczegółowe i emocjonalne, że prawie nie trzeba sobie wyobrażać Agnes, Shuggiego, Leeka czy Shuga: oni po prostu są, napisani, kompletni. Drugim wyjątkowym elementem (i jednocześnie ogromnym wyzwaniem dla tłumacza) jest użycie przez autora różnorodnego języka, a właściwie wielu języków w zależności od kontekstu i otoczenia: górnicze osiedle, blokowisko, mowa wyuczona itd. W polskim wydaniu jest to bardzo dobrze widoczne. Powieść jest przytłaczająca, wrażliwy czytelnik z pewnością odczuje jej ciężar, a niejeden sam poczuje się zamroczony. „Shuggie Bain” jest przede wszystkim dla osób, które doceniają silne emocje we współczesnej literaturze pięknej. Proza dziś najwyraźniej nie lubi happy endów. Skończyła się era american dream i love story, a czytelnik częściej odnajduje siebie w bohaterach samotnych, zagubionych, walczących. Ale na szczęście historia, literatury również, kołem się toczy.
5

Patrycja

11.05.2022

"Shuggie Bain", genialny debiut szkockiego pisarza Douglasa Stuarta, nominowany m.in do Nagrody Bookera, to historia, która rzuca nas w brutalny,
brzydki, wiecznie szary i pozbawiony wszelkiej nadziei świat. Historia, która targa naszymi emocjami i zostawia nas pustych wewnętrznie, z rozdartym sercem i bólem, którego zapomnieć się nie da. Bo czy można przejść obojętnie obok powieści, z której bije tak przerażająca samotność i cierpienie bohaterów? Tytułowego Shuggie'ego poznajemy, kiedy ten kończy 16 lat, ale akcja szybko przenosi nas w czasie do momentu, kiedy ten był zaledwie małym chłopcem. Czy to opowieść o nim - niezupełnie. Autor bowiem przedstawia nam historię wszystkich członków rodziny Bain. Rodziny na wskroś dysfunkcyjnej ze względu na chorobę alkoholową matki, ale także borykającej się z brakiem męskiego wzorca. Poznajemy powolny upadek Agnes, wiecznie niezadowolonej z życia, które stało się jej udziałem. Wierzącej, że zasługuje na coś lepszego, na coś co nigdy nie nadeszło. Próbującej ratować się coraz większymi ilościami alkoholu i poszukującej szczęścia w ramionach mniej lub bardziej przypadkowych mężczyzn. Jej upadek jest zarazem upadkiem całej rodziny. Najstarszy syn Leek to utalentowany artysta, który jednak nigdy nie będzie miał szansy pójścia na wymarzoną uczelnię. Córka Catherine, dla której jedynym wyjściem staje się ucieczka. Wreszcie najmłodszy Shuggie, który wydaje się być najbardziej wrażliwy, ale też zupełnie nieprzystosowany do świata. Bohater, którego odtrącają wszyscy - rodzina, sąsiedzi, koledzy ze szkoły... Ta powieść przytłacza swoim realizmem i brakiem jakichkolwiek upiększeń. Historia rodziny Bain tak na prawdę niewiele się różni od historii innych rodzin, które mieszkają w ich pobliżu. Każda z nich boryka się z codziennymi problemami takimi jak brak pracy, pieniędzy czy perspektyw. W każdej z nich widać ludzi uginających się pod ciężarem beznadziei wyglądającej z każdego kąta, z każdej ulicy. Historia Shuggi'ego to historia tysiąca dzieci. Dzieci, które musiały przyjąć na siebie rolę i obowiązki dorosłych. Które od najwcześniejszych lat musiały uczyć się, jak dopasować się do społeczeństwa, aby to ich nie odrzuciło. Jak ukrywać swoje uczucia. Musiały nauczyć się, że żyć to znaczy walczyć z każdym dniem, łudząc się, że przyszłość będzie dla nich łaskawsza. "Shuggie Bain" to wreszcie powieść o miłości. Tej obezwładniającej, destrukcyjnej, niepoddającej się podszeptom rozumu sile. Sile, która karze nam walczyć pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Mimo, że nie ma nadziei. Że nie ma szans. Że Ci których kochamy najbardziej są tymi, którzy najmocniej nas ranią. Douglas Adams szarpie naszymi wnętrznościami od pierwszych stron. Opisy Glasgow sprawiają, że czujemy tę przenikającą wszystko wilgoć, szarość, biedę. Pył z zamkniętych kopalni wdziera nam się do oczu, a opary alkoholu i papierosów powodują mdłości. Ogromne ukłony należą się Krzysztofowi Cieślikowi - to dzięki jego tłumaczeniu bohaterowie są tak prawdziwi. Slang robotniczy nigdy nie był tak żywy jak na kartach tej powieści. Ta historia nie ma happy endu. Szczęśliwie zakończenie nie jest czymś co zdarza się w tym brzydkim, realistycznym świecie. Tu jedynym wyjściem i rozwiązaniem jest ucieczka - od rodziny, bólu, czasem od marzeń o lepszym świecie. Czy warto zatem ją poznać? Warto - mimo późniejszych nieprzespanych nocy i pustki w środku - bo to powieść wybitna. Taka, która zmusza do myślenia, refleksji. Mam też poczucie, że mimo całej opisywanej beznadziei i smutku jest to powieść, która sprawia, że budzi się w nas chęć do walki. O siebie i o drugiego człowieka.
5

Patrycja

11.05.2022

"Shuggie Bain", genialny debiut szkockiego pisarza Douglasa Stuarta, nominowany m.in do Nagrody Bookera, to historia, która rzuca nas w brutalny,
brzydki, wiecznie szary i pozbawiony wszelkiej nadziei świat. Historia, która targa naszymi emocjami i zostawia nas pustych wewnętrznie, z rozdartym sercem i bólem, którego zapomnieć się nie da. Bo czy można przejść obojętnie obok powieści, z której bije tak przerażająca samotność i cierpienie bohaterów? Tytułowego Shuggie'ego poznajemy, kiedy ten kończy 16 lat, ale akcja szybko przenosi nas w czasie do momentu, kiedy ten był zaledwie małym chłopcem. Czy to opowieść o nim - niezupełnie. Autor bowiem przedstawia nam historię wszystkich członków rodziny Bain. Rodziny na wskroś dysfunkcyjnej ze względu na chorobę alkoholową matki, ale także borykającej się z brakiem męskiego wzorca. Poznajemy powolny upadek Agnes, wiecznie niezadowolonej z życia, które stało się jej udziałem. Wierzącej, że zasługuje na coś lepszego, na coś co nigdy nie nadeszło. Próbującej ratować się coraz większymi ilościami alkoholu i poszukującej szczęścia w ramionach mniej lub bardziej przypadkowych mężczyzn. Jej upadek jest zarazem upadkiem całej rodziny. Najstarszy syn Leek to utalentowany artysta, który jednak nigdy nie będzie miał szansy pójścia na wymarzoną uczelnię. Córka Catherine, dla której jedynym wyjściem staje się ucieczka. Wreszcie najmłodszy Shuggie, który wydaje się być najbardziej wrażliwy, ale też zupełnie nieprzystosowany do świata. Bohater, którego odtrącają wszyscy - rodzina, sąsiedzi, koledzy ze szkoły... Ta powieść przytłacza swoim realizmem i brakiem jakichkolwiek upiększeń. Historia rodziny Bain tak na prawdę niewiele się różni od historii innych rodzin, które mieszkają w ich pobliżu. Każda z nich boryka się z codziennymi problemami takimi jak brak pracy, pieniędzy czy perspektyw. W każdej z nich widać ludzi uginających się pod ciężarem beznadziei wyglądającej z każdego kąta, z każdej ulicy. Historia Shuggi'ego to historia tysiąca dzieci. Dzieci, które musiały przyjąć na siebie rolę i obowiązki dorosłych. Które od najwcześniejszych lat musiały uczyć się, jak dopasować się do społeczeństwa, aby to ich nie odrzuciło. Jak ukrywać swoje uczucia. Musiały nauczyć się, że żyć to znaczy walczyć z każdym dniem, łudząc się, że przyszłość będzie dla nich łaskawsza. "Shuggie Bain" to wreszcie powieść o miłości. Tej obezwładniającej, destrukcyjnej, niepoddającej się podszeptom rozumu sile. Sile, która karze nam walczyć pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Mimo, że nie ma nadziei. Że nie ma szans. Że Ci których kochamy najbardziej są tymi, którzy najmocniej nas ranią. Douglas Adams szarpie naszymi wnętrznościami od pierwszych stron. Opisy Glasgow sprawiają, że czujemy tę przenikającą wszystko wilgoć, szarość, biedę. Pył z zamkniętych kopalni wdziera nam się do oczu, a opary alkoholu i papierosów powodują mdłości. Ogromne ukłony należą się Krzysztofowi Cieślikowi - to dzięki jego tłumaczeniu bohaterowie są tak prawdziwi. Slang robotniczy nigdy nie był tak żywy jak na kartach tej powieści. Ta historia nie ma happy endu. Szczęśliwie zakończenie nie jest czymś co zdarza się w tym brzydkim, realistycznym świecie. Tu jedynym wyjściem i rozwiązaniem jest ucieczka - od rodziny, bólu, czasem od marzeń o lepszym świecie. Czy warto zatem ją poznać? Warto - mimo późniejszych nieprzespanych nocy i pustki w środku - bo to powieść wybitna. Taka, która zmusza do myślenia, refleksji. Mam też poczucie, że mimo całej opisywanej beznadziei i smutku jest to powieść, która sprawia, że budzi się w nas chęć do walki. O siebie i o drugiego człowieka.
5

Rafał

22.06.2021

„Ratując innych, możesz uratować siebie” okazuje się banałem z nikłym prawdopodobieństwem jego urzeczywistnienia. Gdyby istniały recepty na lepsze jutro, wówczas
szeroki krąg odbiorców nie doczekałby się powieści Douglasa Stuarta, skutecznie rozprawiającej się z bolączkami współczesności. Opierając się na dysfunkcyjnym modelu rodziny i równie patologicznym otoczeniu autor tworzy powieść o upadku człowieka, skutków czego zazna tytułowy Shuggie Bain, a właściwie Hugh Bain, o którym śmiało napiszemy, że jest dzieckiem o niespotykanej wytrwałości fizycznej i psychicznej w świecie do niego niepasującym, lecz – mimo wszystko – jedynym, jaki zna, a co w dalszej perspektywie okaże się dla chłopca największą przeszkodą w uratowaniu siebie samego przed zagrożeniami spowijającymi powietrze w Glasgow równie gęsto, co pył węglowy znad zamkniętej w dobie thatcheryzmu kopalni. Douglas Stuart tworzy powieść wielką, kreśli ją z rozmachem godnym zasłużonych powieściopisarzy. „Shuggie Bain” nie zawiera jednego zasadniczego wątku, dającego początek innym pobocznym i w zasadzie go uzupełniającym. Z równą intensywnością, co szczegółowością autor przybliża, a następnie zestawia ludzkie tragedie, pozwalając czytelnikowi nieustannie poszukiwać przyczyn odrzucenia Shuggie'go w rówieśniczym otoczeniu, nietolerancji oraz uprzedzeń społecznych wobec osób homoseksualnych, wyraźnych konfliktów rodzinnych, a na końcu upadku człowieka dotkniętego alkoholizmem, którym w powieści Douglasa Stuarta okazuje się matka Shuggie'ego Agnes, skądinąd uczyniona źródłem niesnasek pozostałych bohaterów, silnie koncentrujących swe słabości wokół postaci kobiety. W podobnej kombinacji stosunków Douglas Stuart nie doszukuje się wyłomów, lecz konsekwentnie zmierza ku prawdzie o samym sobie, mającej szansę wykiełkować tylko wtedy, gdy zdecydujemy się porzucić kogoś niebezpiecznego, przy którym po raz ostatni czuliśmy się bezpiecznie.
5

Rafał

22.06.2021

„Ratując innych, możesz uratować siebie” okazuje się banałem z nikłym prawdopodobieństwem jego urzeczywistnienia. Gdyby istniały recepty na lepsze jutro, wówczas
szeroki krąg odbiorców nie doczekałby się powieści Douglasa Stuarta, skutecznie rozprawiającej się z bolączkami współczesności. Opierając się na dysfunkcyjnym modelu rodziny i równie patologicznym otoczeniu autor tworzy powieść o upadku człowieka, skutków czego zazna tytułowy Shuggie Bain, a właściwie Hugh Bain, o którym śmiało napiszemy, że jest dzieckiem o niespotykanej wytrwałości fizycznej i psychicznej w świecie do niego niepasującym, lecz – mimo wszystko – jedynym, jaki zna, a co w dalszej perspektywie okaże się dla chłopca największą przeszkodą w uratowaniu siebie samego przed zagrożeniami spowijającymi powietrze w Glasgow równie gęsto, co pył węglowy znad zamkniętej w dobie thatcheryzmu kopalni. Douglas Stuart tworzy powieść wielką, kreśli ją z rozmachem godnym zasłużonych powieściopisarzy. „Shuggie Bain” nie zawiera jednego zasadniczego wątku, dającego początek innym pobocznym i w zasadzie go uzupełniającym. Z równą intensywnością, co szczegółowością autor przybliża, a następnie zestawia ludzkie tragedie, pozwalając czytelnikowi nieustannie poszukiwać przyczyn odrzucenia Shuggie'go w rówieśniczym otoczeniu, nietolerancji oraz uprzedzeń społecznych wobec osób homoseksualnych, wyraźnych konfliktów rodzinnych, a na końcu upadku człowieka dotkniętego alkoholizmem, którym w powieści Douglasa Stuarta okazuje się matka Shuggie'ego Agnes, skądinąd uczyniona źródłem niesnasek pozostałych bohaterów, silnie koncentrujących swe słabości wokół postaci kobiety. W podobnej kombinacji stosunków Douglas Stuart nie doszukuje się wyłomów, lecz konsekwentnie zmierza ku prawdzie o samym sobie, mającej szansę wykiełkować tylko wtedy, gdy zdecydujemy się porzucić kogoś niebezpiecznego, przy którym po raz ostatni czuliśmy się bezpiecznie.
5

Katarzyna wogrodzieliter

15.06.2021

Jak daleko można się posunąć, by ocalić bliską osobę nie krzywdząc przy tym samego siebie? Czy wystarczy tylko mocno kochać
i nie tracić nadziei? "Shuggie Bain" to laureat Nagrody Bookera 2020 i debiut literacki Douglasa Stuarta, szkockiego projektanta mody. Mogłoby się wydawać, że o uzależnieniu i biedzie napisano już wiele - to prawda. Jednak "Shuggie Bain" wyróżnia się wyjątkowo szczerym i autentycznym przekazem utkanym misternie z niuansów - zestawienie miłości i uzależnienia porusza do głębi, a walka toczona przez tytułowego chłopca łamie serce. "Shuggie Bain" to opowieść o próbie przejęcia kontroli nad własnym losem, trudnej walce o przetrwanie, egzystencjalnym zagubieniu i szukaniu swojej drogi w brutalnym, szarym i rozczarowującym świecie. O pełnej poświęcenia i destrukcyjnej miłości syna do matki i jej granicach oraz o podnoszeniu się z kolan po kolejnych życiowych ciosach. Kawałek wspaniałej prozy. Dla mnie - rewelacja. "Shuggie Bain" pozostanie ze mną na długo💛
5

Katarzyna wogrodzieliter

15.06.2021

Jak daleko można się posunąć, by ocalić bliską osobę nie krzywdząc przy tym samego siebie? Czy wystarczy tylko mocno kochać
i nie tracić nadziei? "Shuggie Bain" to laureat Nagrody Bookera 2020 i debiut literacki Douglasa Stuarta, szkockiego projektanta mody. Mogłoby się wydawać, że o uzależnieniu i biedzie napisano już wiele - to prawda. Jednak "Shuggie Bain" wyróżnia się wyjątkowo szczerym i autentycznym przekazem utkanym misternie z niuansów - zestawienie miłości i uzależnienia porusza do głębi, a walka toczona przez tytułowego chłopca łamie serce. "Shuggie Bain" to opowieść o próbie przejęcia kontroli nad własnym losem, trudnej walce o przetrwanie, egzystencjalnym zagubieniu i szukaniu swojej drogi w brutalnym, szarym i rozczarowującym świecie. O pełnej poświęcenia i destrukcyjnej miłości syna do matki i jej granicach oraz o podnoszeniu się z kolan po kolejnych życiowych ciosach. Kawałek wspaniałej prozy. Dla mnie - rewelacja. "Shuggie Bain" pozostanie ze mną na długo💛
5

Katarzyna wogrodzieliter

15.06.2021

Jak daleko można się posunąć, by ocalić bliską osobę nie krzywdząc przy tym samego siebie? Czy wystarczy tylko mocno kochać
i nie tracić nadziei? "Shuggie Bain" to laureat Nagrody Bookera 2020 i debiut literacki Douglasa Stuarta, szkockiego projektanta mody. Mogłoby się wydawać, że o uzależnieniu i biedzie napisano już wiele - to prawda. Jednak "Shuggie Bain" wyróżnia się wyjątkowo szczerym i autentycznym przekazem utkanym misternie z niuansów - zestawienie miłości i uzależnienia porusza do głębi, a walka toczona przez tytułowego chłopca łamie serce. "Shuggie Bain" to opowieść o próbie przejęcia kontroli nad własnym losem, trudnej walce o przetrwanie, egzystencjalnym zagubieniu i szukaniu swojej drogi w brutalnym, szarym i rozczarowującym świecie. O pełnej poświęcenia i destrukcyjnej miłości syna do matki i jej granicach oraz o podnoszeniu się z kolan po kolejnych życiowych ciosach. Kawałek wspaniałej prozy. Dla mnie - rewelacja. "Shuggie Bain" pozostanie ze mną na długo💛

Podsumowanie

1
x0
2
x0
3
x0
4
x1
5
x13
4,93

Bestsellery