Już dziś, 26 lutego, premiera pierwszej książki w naszej nowej serii popularnonaukowej ZROZUM – Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości Jennifer Wright. Przeczytajcie fragment!
W XIV wieku, kiedy dżuma zbierała najobfitsze żniwo, 90 procent zachodnich Europejczyków żyło z ziemi, głównie jako rolnicy. Inteligencja była wówczas bardzo nieliczna (pewnie nie uważano jej za „prawdziwych zachodnich Europejczyków”). Jeśli zaś było się czternastowiecznym chłopem i ktoś ci powiedział: „Zamieszkaj w rynsztoku, a dżuma cię nie zabije”, to nie odpowiadało się: „Ciekawy jestem, jakie to ma uzasadnienie naukowe”, tylko raczej: „Prowadź mnie do najbliższego rynsztoka”. Przerażenie śmiertelną chorobą i brak wiedzy naukowej, jak również straszliwa skłonność pewnych ludzi do żerowania na cudzych lękach doprowadziły do stosowania środków zaradczych, które dziś wydają się niedorzeczne.
Poniżej w przypadkowej kolejności podaję kilka czternastowiecznych metod, które uznawano za skuteczne w walce z dżumą.
Pij dobre wino w umiarkowanych ilościach
Czternastowieczny kronikarz Gilles Li Muisis twierdził, że w Tournai przeżyli wszyscy ludzie, którzy pili wino. No pewnie! To naprawdę wspaniałe lekarstwo. Nadaje się na wszystko, od drobnego przeziębienia po stany terminalne. A jeśli się nie nadaje (a nie nadaje się), to przynajmniej zapewnia dobrą zabawę. Chciałam zacząć od jakiegoś przyjemnego lekarstwa.
Zamieszkaj w rynsztoku
Rozumowanie stojące za tym zaleceniem jest najwyraźniej takie, że ciało tak bardzo przyzwyczai się do brudu i niewypowiedzianych obrzydliwości, iż żadna zaraza już mu nie zaszkodzi. To nie najlepsza rada, biorąc pod uwagę, że pomór najprawdopodobniej przenosiły pchły żyjące na szczurach, a te z kolei mieszkały właśnie w rynsztokach. Słuchając jej, zwiększalibyście prawdopodobieństwa zarażenia, a w dodatku spędzilibyście swoje ostatnie chwile w naprawdę okropnym miejscu.
Jedz pokruszone szmaragdy
Tak, to brzmi naprawdę fajnie. Jedzenie szmaragdów wydaje się metodą, którą mógłby zastosować jakiś bogacz z mitologii greckiej. Ale z pewnością nie jest to dobry pomysł. Szmaragdy nie mają żadnej wartości, jeśli pominąć przypisywaną im przez człowieka wartość materialną. To tylko zwykłe kamienie. Ludzie dobrowolnie połykali garście ostrych jak szkło kamieni, które mogły ich zabić, rozrywając im drogi pokarmowe i wywołując krwotoki wewnętrzne. Chyba że szmaragdy były bardzo dokładnie zmielone – wówczas nie wywołałyby żadnego efektu. (Ciekawostka: nie można nikogo zabić, dodając potłuczone szkło do jedzenia. Albo jedzący od razu to wyczuje, albo szkło będzie zbyt zmielone, aby zrobić mu jakąkolwiek krzywdę. Za sprytna jestem dla was, potencjalni mordercy czyhający na fortunę, jaką przyniosło mi pisanie książek historycznych).
Jedz jajka, owoce i warzywa
Czy to jakiś przebłysk nowoczesności? Jedzenie tych produktów wydaje się bardzo rozsądne, bo mają mnóstwo wartości odżywczych! A jednak nie z tego względu je zalecano. Chodziło raczej o unikanie jedzenia takiego jak mleko, sery, mięso i wszystko inne, co pozostawione na słońcu zacznie śmierdzieć. A działo się tak dlatego, że wierzono, iż to właśnie smród wywołuje zarazę. To przekonanie, znane jako teoria miazmatów, czyli morowego powietrza, miało przetrwać aż do XIX wieku. Ci, którzy stosowali się do tego zalecenia, zupełnie przypadkowo przeszli więc na zdrową dietę.
Nie patrz na chorych
Jeden z lekarzy wierzył, że „duch powietrzny” może przelecieć z oczu chorej osoby do ciała innego człowieka, zwłaszcza jeśli patrzyło się na chorego w chwili, gdy umierał. To nieprawda, ale w sumie można zacząć unikać patrzenia na kogokolwiek, tak na wszelki wypadek. Niektóre gwiazdy rocka tak właśnie robią.
Posiekaj surową cebulę i rozłóż plastry w całym domu
Ponieważ wielu ludzi wierzyło, że zaraza bierze się ze smrodu, niektórzy mieli nadzieję, że rozłożenie cebul w całym domu oczyści powietrze. Nie oczyszczało. A jednak mit dotyczący posiekanej cebuli i jej właściwości leczniczych okazał się szokująco trwały. Nawet dzisiaj Narodowe Stowarzyszenie Cebuli musi tłumaczyć w rubryce „Często zadawane pytania”, że rozkładanie pokrojonych cebul w domu nie zapobiega chorobom. Trzeba przyznać, że w ten sposób wspomniana organizacja postępuje dość zaskakująco i niezgodnie z własnym interesem. Chorym na dżumę niekiedy dawano do picia wywar z cebuli. Po pierwsze dlatego, że ludzie w XIV wieku powszechnie przeceniali zdrowotne właściwości cebuli, ale może również z tego względu, że – jak dowiedziałam się ze strony Narodowego Stowarzyszenia Cebuli – taki wywar jest przepyszny i urzeka „wielowarstwowym smakiem”.
Pij mocz/ropę z wrzodów dymieniczych
Chcąc zahartować ciało przez wystawienie go na kontakt z chorobą, niektórzy pili ropę z pękniętych wrzodów albo własny mocz (dwa razy dziennie!). Nie trzeba mówić, że ta metoda nie zadziałała. Picie wina albo bulionu cebulowego brzmi teraz jak naprawdę kusząca terapia.
Jennifer Wright, Co nas (nie) zabije. Największe plagi w historii ludzkości, przełożył Maciej Miłkowski, Wydawnictwo Poznańskie, 2020, s. 40-43